Godzina piętnasta zero dwa. Wyłączam laptop, wstaję od biurka. W pośpiechu się ubieram. Śpiewam dziwnym głosem dziwną pieśń o piąteczku i weekendzie, który właśnie się rozpoczyna. Śmieję się i wygłupiam się jakbym właśnie… A no właśnie, tak było dokładnie tydzień temu. Po dniach intensywnej pracy, końskiej dawce antybiotyku i wciąż świeżym wspomnieniu…

Read More