Bezsilność nie jest sexy. Przed pandemią w ogóle się o niej nie mówiło i nie pisało. Nie było dla mniej miejsca na facebookach, instagramach i linkedinach. Bezsilność nie pasuje do świata, w którym świadomie zarządza się karierą, marką osobistą, sobą, związkiem i dziećmi-projektami. Ten świat to przecież niekończące się pasmo sukcesów, dłuższe niż same Andy. A bezsilność, jeśli się w nim pojawia, to tylko jako ta pokonana, w historiach typu veni vidi vici.

Małgorzata Halber pisała o tym świecie tak: Wystarczy jeden bloczek reklamowy w telewizji, żeby zanurzyć się w komunikatach o radzeniu sobie z bólem, radzeniu sobie ze sprawnością seksualną, a nawet  bezsennością u dzieci. To przerażająco daleki od codziennego doświadczenia świat, w którym, cytując tytuł niemieckiego poradnika z mojego dzieciństwa, „trzeba umieć sobie radzić“. Świat, w którym nie ma miejsca na zatrzymujący w miejscu niewygodny element. (M. Halber O bezsilności, www.codziennikfeministyczny.pl)

Ja mam wrażenie, że nawet influencerzy budujący swoją markę na autentyzmie i otwartym mówieniu o życiowych dołkach czy trudnych emocjach wpadają w tę pułapkę. Bezsilność przykrywają dziesiątkami tysięcy followersów, ładnymi zdjęciami i kolejnymi tytułami słońca i księżyca social mediów. I ona niby staje się bardziej ok, a tak naprawdę znów znika.

Bezsilność to jedna z najtrudniejszych i najbardziej dotkliwych emocji. Ona nie jest sexy, ona po prostu jest.

Bezsilność a bezradność

Dla mnie bezsilność i bezradność nie są tym samym. Szukałam, czy tylko ja tak mam, czy może jest na ten temat jakaś teoria. Nic nie znalazłam. A jednak czuję, że ten tekst jest o bezsilności, a nie o bezradności. Pierwsza jest dla mnie uczuciem – emocją ciężką, czasami wgniatającą w łóżko, odkręcającą kran ze łzami, albo wręcz przeciwnie – blokującą je szczelnymi kurkami wciśniętymi w kąciki oczu. Drugą rozumiem bardziej jaką postawę – postawę wobec konkretnej sytuacji, czy też ogólnie rzeczywistości. Bezradny wydaje mi się każdy mężczyzna w serialu Shtisel Netflixa, choć wszyscy udają, że rządzą swoimi domami.

Bezsilność jest nieodłącznym elementem naszego życia. Nie jesteśmy omnipotentni, na wiele rzeczy nie mamy wpływu, wobec wielu czujemy niemoc. I choć ciężko się z tym pogodzić, to tak jest i koniec kropka. Bezradność widzę natomiast jako bardziej zależną od nas samych albo otoczenia, wykształconą. Może dlatego, że jestem socjolożką i hasło bezradność automatycznie łączy się w mojej głowie z Martinem Seligmanem i jego teorią bezradności wyuczonej. A może nie.

Lekcja pandemiczna

Ponad rok temu wszyscy kowale własnego losu, przodownicy pracy i pozytywni myśliciele dostali wiadrem zimnej wody w twarz. Pandemia pokazała, że żaden rozwój osobisty, „zarządzanie sobą”, „kreowanie kariery”, przepracowywanie prywatnej historii, pozytywne myślenie, otwieranie czakramów, żelazna wolna, determinacja i chęć szczera – oraz podobne, mniej lub bardziej toksyczne mity – nie decydują o naszym położeniu w świecie. Przeciwnie, decydują o nim w ogromny stopniu czynniki zupełnie od nas niezależne – pisze, jak zwykle trafnie, Tomasz Stawiszyński w książce Co robić przed końcem świata.

I o tej bezsilności trochę się mówiło i mówi. Ale częściej zamiata się ją pod dywan. W czerwcu wygraliśmy z pandemią wyborami, dziś wygrywamy szczepionkami. Parafrazując tekst mojej koleżanki z pracy – w starciu nasz rząd contra rzeczywistość – rzeczywistość musi ustąpić. Tylko ona akurat nie mówiła o rządzie.

A przecież bezsilność towarzyszy tej pandemii właściwie permanentnie: w osobistych starciach z chorobą, w służbie zdrowia, w ograniczeniu spotkań towarzyskich i rodzinnych, w zamkniętych restauracjach i pubach, siłowniach i basenach, kinach i teatrach. Unosi się jak kurz w pustych szkołach. Bezsilne są dzieci, które ściągają z wikipedii, żeby zaliczyć klasówkę na piątkę – na piątkę, która nic nie znaczy, klasówkę, która jest jakimś absurdem w kontekście tego całego chaosu. Bezsilni są rodzice, bezsilni są nauczyciele, dyrektorzy i psycholodzy. Bezsilny jest nawet ten nasz dzielny rząd. A nie, przepraszam – on jest bezradny, wyuczenie bezradny.

Niemoc nasza codzienna

Bezsilność nie pojawia się tylko w sytuacjach terminalnych, jak pandemia czy ciężka choroba bliskiej osoby. Ona jest z nami, także w wyczerpujących sytuacjach dnia codziennego. Dopada Cię w małych żałobach, na przykład wtedy, gdy cholerne zapalenie pęcherza niszczy Twoje weekendowe plany na wypad za miasto z przyjaciółmi. Opanowuję Cię, gdy po raz kolejny słyszysz od fizjoterapeuty, że Twoje ciało jest okropnie napięte, choć medytujesz, praktykujesz jogę, a nawet masujesz się sama lawendowym olejkiem, żeby je rozluźnić. Pojawia się, gdy wysyłasz pięćdziesiąte wymuskane CV w tym miesiącu, a nadal nikt do Ciebie nie zadzwonił. Nadchodzi podczas trzeciej godziny usypiania płaczącego malucha, gdy brakuje Ci już pomysłów na kołysanki, a odtwarzając kolejne nagrania białych szumów zawędrowałaś/eś na koniec youtuba. Kiedy powoli tracisz najbardziej potrzebne ze wszystkich narzędzi usypiania – cierpliwość.

Praktycznie każdy dzień przynosi nam coś, wobec czego jesteśmy bezsilni. Tymczasem ja bezsilności nie znalazłam nawet w Rozmowach o emocjach, które towarzyszą mi w moich emocjonalnych dociekaniach od miesięcy.

Ale w sobie ją znalazłam

Ja latami bezsilności do siebie nie dopuszczałam, nie mogłam się z nią pogodzić. Dziś też nie jest łatwo. Ten tekst jest miliardową próbą jej zaakceptowania. Wypieranie bezsilności bierze się u mnie chyba z nadopowiedzialności i ciągłej potrzeby kontroli. Czułam się odpowiedzialna ze siebie, rodziców, rodzeństwo, przyjaciół, współpracowników, ludzi dookoła, za cały świat, za emocje i zachowania innych. Chora – chodziłam do pracy, słaniając się na nogach – pomagałam innym, wykończona – wypełniałam rodzinne obowiązki. I wciąż byłam niewystarczająca, wciąż coś mi się nie udawało. A skoro się nie udawało, to chyba za mało się starałam, niewystarczająco dobrze kontrolowałam rzeczywistość dookoła. Prawda? Zakładam, że to poczucie Tobie również jest dobrze znane. W końcu żyjemy na tym samym świecie, bez bezsilności.

Ale ta niemoc zawsze w wypłynie na wierzch, jak wszystkie tłumione emocje. U mnie wypływała kilkukrotnie, aż zalała mnie jak potop. Cała ta odpowiedzialność, wszystkie obowiązki i starania przygniotły mnie tak, że nie miałam nawet siły odebrać telefonu i umyć rano włosów. Stale czułam lęk. Poplątane obrazy, zdania, przewidywania tłoczyły się w mojej głowie, ale nie prowadziły do żadnego działania. Łzy napływały do oczu praktycznie bez przerwy. Na niczym nie byłam w stanie się skoncentrować. Nie mogłam jeść. Uciekałam w sen – przerywany, lekki, pół-sen. Zapadałam w niego siedząc, oglądając serial, próbując czytać. Nocami jakby nie spałam prawie wcale, a rano nie mogłam się podnieść z lóżka. Podnosiłam się i natychmiast paraliżował mnie stres. I ciągle czułam się zmęczona, jakby ktoś odłączył mi ładowarkę. Byłam całkowicie bezsilna.

Pokora

Dlatego dziś bezsilności staram się nie zbierać, nie odkładać jej na najczarniejszą godzinę. Próbuję pogodzić się z tym, że nie na wszystko mam wpływ i nie uciekać przed tym nieprzyjemnym uczuciem w pracę, sprzątanie, naukę, obowiązki. Nie jest łatwo. Trzeba zaakceptować swoją słabość, przyjąć stoickie rozróżnienie na rzeczy od nas zależne i takie, na które nie mamy wpływu, nabrać pokory. To pomaga przerwać błędne koło samobiczowania i poczucia winy. I mam taką cichą nadzieję, że zgodę na własną bezsilność można ćwiczyć na małych przykładach. Nic nie poradzę na to, że trzeci raz pod rząd złapałam gumę w rowerze, albo na to, że Zelda zeskakując z lodówki zbiła litrowy słoik miodu. Nie muszę od razu wyrzucać sobie, że nie patrzę pod koła, albo, że mając kota powinnam wszystko trzymać w szafkach. Przed kołami czyha na mnie prawdopodobnie więcej przeszkód niż pod nimi, a Zelda potrafi sobie otworzyć szafkę.

***

Tradycyjnie polecam:

  • Małgorzata Halber O bezsilności, www.codziennikfeministyczny.pl;
  • Agnieszka Jucewicz Smutek, bezsilność, a może acedia? Co ja takiego właściwie czuję?, Wysokie obcasy;
  • Agnieszka Jucewicz, Pokora. Jak przestać być pępkiem świata, wywiad z Bogdanem de Barbaro, książka Czując. Rozmowy o emocjach;
  • Tomasz Stawiszyńśki Bezradność, zależność, solidarność, książka Co robić przed końcem świata;
  • Shtisel ❤️, serial Netfilxa, pisałam o nim tu.