Stałam się stuprocentową kociarą. Przynajmniej tak twierdzą moi przyjaciele. Ale dziś nie o tym. Dziś wcielam się w badaczkę. Poniższe twierdzenia sformułowałam na podstawie wnikliwej obserwacji uczestniczącej. Czuje się jak Bronisław Malinowski* wśród kotów. Ostatnie trzy miesiące pokazały mi, że teorie o zbawiennym wpływie domowych pupili na samopoczucie psychiczne nie są wyssane z palca. Naprawdę uważam, że koty uczą wielu rzeczy. I nie mam na myśl porannego wstawania (choć w tym także pomogą), ale uważność, cierpliwość, łapanie oddechu, czy „nic-nie-robienie”.
Myślisz, że nie widzę, jak mieszasz coś w garze?
Próbujesz upiec dwie pieczenie na jednym ogniu? Uważaj, bo zamiast w przenośni, zrobisz do dosłownie. Gotowanie i zabawa z pięciomiesięcznym kotem jednocześnie to średni pomysł. Szczególnie, gdy Twoja pamięć operacyjna jest mocno ograniczona.
A poza tym nie wiem, czy jakikolwiek kot da się na to nabrać. Zelda na przykład, gdy tylko widzi, że jedną ręką macham wędką, a drugą robię coś innego, siada na parkiecie i ma mnie głęboko w nosie. Choć normalnie dla piórek totalnie traci głowę. Moim zdaniem kot woli piętnaście minut zabawy na sto procent, niż półgodziny uwagi dzielonej z gotowaniem, sprzątaniem, czy nawet najlepszym serialem. I ma rację.
Może zabawa z mruczkiem, to nie prowadzenie samochodu czy operacja na żywym organizmie, ale wymaga koncentracji na tu i teraz. Taki mindfulness. Podobnie jest z głaskaniem – nie ma głaskania i czytania. Gdy próbuję tak przechytrzyć moją Zeldę, siada mi na książce, bierze w zęby zakładkę. A jak te subtelne w jej mniemaniu metody nie działają, po prostu gryzie mnie w rękę. Nie zrozum mnie źle, to nie jest tak, że nie można czytać i leżeć z kotem. Nie można odbębniać w ten sposób głaskania, gdy kot się go domaga. W ten sposób koty uczą uważności.
Mam ochotę grzebać w ziemi, czy ci się to podoba czy nie
Wstajesz rano i wszędzie ziemia z Twojego pięknego fikusa beniaminka. A Twoja kotka leży na środku tego pobojowiska dumna jak paw. Sprzątasz. Odnosisz zmiotkę i szufelkę na miejsce. Wracasz i znów to samo. I tak piętnaście razy pod rząd. Wkurzasz się, tłumaczysz kotce, że jest Ci przykro, że jest złośliwa, że kwiatki nie są do kopania, itd. A ona patrzy na Ciebie jak futrzak w butach ze Shreka i jednocześnie pcha łapkę do doniczki. Ty krzyczysz i fukasz, ona nic nie kuma.
Jak już znajdziesz metodę na grzebanie w ziemi, dostrzegasz, że twój uroczy sukulent niknie w oczach. A twoja nadpobudliwa kotka biega po domu z zielonymi listkami w pyszczku, albo biega za nimi niczym Lewandowski za piłką.
To prawdziwy test charakteru i wyczerpujący trening cierpliwości.
Patrz na mnie, tu jestem!
Przypominasz sobie te wszystkie kocie zadki przed kamerą podczas wideokonferencji? Nie, Twoi koledzy / koleżanki z pracy chcieli Ci powiedzieć, że mają Cię gdzieś. To był prostu czas na przerwę.
Praktycznie każdego dnia Zelda pokazuje mi, że znów się zapędzam (więcej o tym pisałam tu). Zapominam o przerwie, jedzeniu, napiciu się wody, czy zrobieniu siku. I wtedy pojawia się na klawiaturze, skacze mi na plecy, albo podgryza kostki czy palce u stóp. I choć w pierwszej chwili zazwyczaj się irytuję, to gdy się zatrzymam i wezmę oddech, wiem, że powinnam być jej wdzięczna. Koty uczą, że przewy są potrzebne.
Czas to nie pieniądz
Należysz do grona tych zawsze efektywnych? Nie umiesz odpuszczać, nic-nie-robić? Kot szybko Cię tego oduczy. Wystarczy, że wrócisz do domu po kilku godzinach, usiądziesz na kanapie, a on wskoczy Ci na kolana, przeciągnie się jak najbardziej wprawny jogin, a później wystawi do głaskania. I mruczy jak traktorek. Nawet nie zauważysz kiedy minie dwadzieścia minut. Podrapiesz jeszcze za uszkiem, pod wąsem, i już czterdzieści. Kot zadowolony, a Ty wyciszony/wyciszona, jak po naprawdę udanej medytacji.
Latami mi to wszystko nie wychodziło.
Teraz już wiesz, czemu Zelda jest wszechmogąca?
* Bronisław Malinowski – antropolog społeczny, który m.in. w drugiej dekadzie dwudziestego wieku prowadził badania terenowe w Australii i Oceanii, ten od książki „Zycie seksualne dzikich…”
To piekne 🙂 bardzo inspirujace i pokrywajace sie z moimi przemysleniami jak mi padl zoladek- ze my tez powinnismy, ze ja powinnam sobie dac 100% uwagi, nawet na chwile, ale na 100%, nie „udawany” odpoczynek a w głowie milion myśli. Dużo od Zeldy sie można nauczyć :*
Cieżko samemu się pilnować. Zawsze jest tyle rzeczy do zrobienia. Ale warto próbować, koncentrując się na czynnościach, nawet takich jak odpoczywanie, doświadczamy ich zupełnie inaczej. Może się na przykład okazać, że bardzo rzadko odpoczywamy naprawdę.
Helena jest dość podobna 🙂 Uwielbiam te momenty kiedy mnie pochłania, szczególnie gdy zamierzam poraz setny coś posprzątać. Raptem zapominam, że było „brudno” 🙂 całuję czule 😘😘😘
Dokładnie! ❤️